piątek, 30 listopada 2012

Biuro rzeczy znalezionych, cz. II

Zostawiłem auto przy malutkim porcie i przez godzinę chodziłem po osadzie. Nie spotkałem nikogo, nikt nie wyszedł na zewnątrz ani nie wyjrzał przez okno, nie słychać było żadnych odgłosów pracy. Szkoła, kościół i boisko stały puste. To był późny czerwiec, wtorek, tuż przed południem.
W oczekiwaniu na jakiegokolwiek człowieka notowałem co widzę.
W sąsiedztwie strumienia parkował granatowy busik opel movano 2.5 cdti, obsługujący lokalną linię 601 do Skopun.
Kawałek w stronę miniaturowego parku leżały dwa pistolety na wodę.
Przy kamiennym murku rosły niekłujące pokrzywy.
Na domach – tabliczki z nazwami: á Bræðnum, í Oyragarði, á Holmafløttur.
Różowa hulajnoga na żwirowym parkingu.
Maszyna do prasowania słomy Pöttinger MB 60.
Wielka drewniana szubienica z pięcioma sznurkowymi huśtawkami.
Terenowe ssangyong rexton rx 270 xdi i ciemnozielony nissan navara.
Tablica ogłoszeń. Coś o polowaniu na ptaki i konkursie dla hodowców owiec.
Grafitowa mazda 6, wiśniowa toyota starlet, czarny citroën xsara.
Przy najwyżej położonym domu osady – kamienne figurki indian.
Przyczepa kempingowa adria adora 552 UK.
Tablice z nazwami ulic: Áargøta, Garðavegur, Miðgøta, Kirkjuvegur.
Czarny suzuki ignis.
Pozostałości betonowego silosu i owce przy wyniesionej na brzeg łodzi.
Niebieski traktor marki niewiadomej.
Płaski kamienny kloc z przyczepioną latarenką.
Mazda premacy, ford focus.

Wróciłem do Dalur rok później.
Trzej mężczyźni wstawiali szybę w budynku, który mógł być starą świetlicą.
Na głównej ulicy gromadka dzieci bawiła się w raz, dwa, trzy, baba Jaga patrzy.

[foto 1 - Ulrich Latzenhofer, foto 4 - Bibleteachingprogramme.com]