sobota, 26 stycznia 2013

Solarium Boga czyli o pewnym nieporozumieniu


                           All rights reserved © Ólavur Frederiksen, Faroephoto.com

Osada nazywa się Ljósá i żeby przejechać przez nią samochodem potrzeba mniej więcej tyle czasu, ile na dwukrotne uważne przeczytanie tego zdania.
Niewiele tu – kilka domów i altan, jednorodzinny pensjonat i mała przystań. Wszystko po nordycku schludne.
Ljósá jak przysiółek: bez szkoły, sklepu, punktu aptecznego. Ostatnia osada przy bocznej drodze Oyrarbakki – Eiði. Kawałek dalej asfalt zakręca i łączy się z główną szosą, biegnącą wzgórzem.
Przejeżdżałem tamtędy w lipcu. Patrzyłem raczej w stronę fiordu, więc dopiero w ostatniej chwili zauważyłem szyld na jednym z domów.
„SÓL”.

– Nie ma choćby kiosku z żywnością, ale jest solarium. Czy to możliwe? – zagadywałem później przygodnie spotkaną dziewczynę, która parodiowała temat w „E Elski Førjar” (kraj koincydencji!).
– Brzmi zabawnie, ale nie wiem.

Wyjaśniła polsko-farerska K.
Jeśli chodzi o Ljósę, to rzeczywiście jest tam domek, na którym widniał napis „SÓL”, czyli „słońce”, jednak to nie solarium, tylko miejscowy kościół baptystów. Ljósa jest jedną z dwóch miejscowości na Farerach, gdzie mieszkają tylko i wyłącznie baptyści. Ale są zajęci raczej modlitwą, niż chodzeniem na solar i siłkę ;)