wtorek, 29 października 2013

Polsko-farerski Hyde Park, część 2: Kinga.


- Kinga, co Cię ostatnio zaskoczyło na Wyspach Owczych?
- Przyznam szczerze, że zaskoczył mnie gol Farerczyków w meczu z Kazachstanem. Bardzo ładna bramka!


Przynajmniej przez krótką chwilę można było cieszyć się prowadzeniem. Miejmy nadzieję, że równie bojowo drużyna zaprezentuje się we wtorkowym meczu z Austrią i nie powtórzy kwietniowego wyniku z Wiednia 0:6. Sporym zaskoczeniem było dla mnie również niedawne uczestnictwo w farerskim weselu. Przede wszystkim zdziwił mnie brak niepisanego „obowiązku” uczestnictwa w ceremonii kościelnej, tak więc większość zaproszonych gości stawiła się dopiero na imprezie weselnej, która okazała się sześciogodzinną katorgą wypełnioną po brzegi długimi przemowami i toastami zapijanymi Jolly colą i winem (był to jedyny alkohol serwowany w ograniczonych ilościach, jako że młodzi pochodzą z bardzo religijnych rodzin, a wino jest trunkiem biblijnym, więc dopuszczono je do użytku weselnego) . Niektóre toasty były żenującymi wręcz historyjkami z dzieciństwa i konsumujący przy stołach goście niekoniecznie chcieli je usłyszeć. Przy okazji dodam, że kulinarnie impreza również daleka była od hojnych polskich stołów weselnych, ale cóż... co kraj to obyczaj i jestem teraz w stanie zrozumieć dlaczego zaproszonym na nasz ślub Farerczykom impreza BARDZO się podobała.



Kilka słów ze świata polityki: ośmieszający się ostatnimi czasy do granic możliwości Kaj Leo Johannesen uniknął rozpadu koalicji i wcześniejszych wyborów, przeciągając na swoją stronę Janusa Reina z Fólkaflokkurin. A zatem na scenie politycznej nihil novi, zaś sam Kaj Leo – pierwszy unionista Wysp Owczych, wciąż marzy i śni o niepodległości. Czy mamy do czynienia z przypadkiem klinicznym – czas pokaże. Póki co Kaj Leo bryluje na facebooku swoimi błyskotliwymi-inaczej komentarzami oraz semi-profesjonalnym profilowym zdjęciem w tle, na którym to pierwszy plan zajmuje... termos.