niedziela, 29 grudnia 2013

Polsko-farerski Hyde Park, część 3: Sara.


„Dorastałam w Sandur, a w wieku 16 lat przeprowadziłam się do Tórshavn” – pisze Sara. „Moje najlepsze wspomnienia z Sandur to nocne wypady na plażę z młodzieżą oraz grindaboð, kiedy dyrektor szkoły wpadał nam do klasy, krzyczał "GRINDABOÐ" i wszyscy zaczynali biec z całej siły.

                            Sandur, fotografie © Anfinn Frederiksen

Przez dwa lata trenowałam rógving czyli wioślarstwo w klubie Argja Róðrarfelag. Byłam jedną z kobiet w łodzi pięcioosobowej. Zaczynałyśmy trenować w październiku, najpierw na maszynach w budynku klubowym, do tego dochodziło podnoszenie ciężarów, mniej więcej 2-3 razy w tygodniu po 2 godziny – i tak przez całą zimę. Potem liczba treningów wzrastała do pięciu tygodniowo. W kwietniu wypływałyśmy łódką na Atlantyk. Zawody zaczynały się w czerwcu i tak aż do Ólavsøki. Wszystkie dziewczyny, z którymi trenowałam, pracowały albo chodziły do szkoły, czasem jedno i drugie. Musiałyśmy też same organizować pieniądze i sponsorów dla klubu. Klub to było coś więcej niż tylko miejsce treningów, spędzałyśmy tam tyle czasu, że wiedziałyśmy o sobie wszystko. Często w naszym budynku klubowym, który mieści się w porcie w Argir, organizowane były zabawy i różnego rodzaju spotkania, także z naszym udziałem”.